Zawsze trzeba szukać rozwiązania i stać się specjalistą w dziedzinie swojego zdrowia
- Patrycja Drozd
- 29 sie
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 2 wrz
Kiedyś usłyszałam taką radę dla osób w średnim wieku: ilekolwiek masz dzisiaj lat odejmij tą liczbę od 60 i wyjdzie Ci liczba lat, które pozostały Ci do starości. Ile ich jest? 10, 15, 20 …lat we względnym zdrowiu, czasu, który powinien zostać wykorzystany najlepiej jak potrafimy.
Gdy miałam 33 lata do 60 brakowało mi sporo, byłam zdrowa, miałam poukładane życie, roczną córeczkę. Pewnego dnia tak po prostu obudziłam się z czerwonym okiem. Początkowo myślałam, że przejdzie, niestety był to początek ciężkiej autoimmunologicznej choroby oka. Ten pierwszy atak choroby trwał 11 miesięcy, przez ten czas nie wychodziłam z domu (poza lekarzami i szpitalem) by nie narażać oka na niższą temperaturę, która bardzo szkodziła. Wcześniej byłam aktywną osobą uwielbiającą spacery, rower, basen. Wszystko to było jak z poprzedniego życia sprzed choroby.
To był koszmar, który wkrótce przerodził się w obsesję dotyczącą zdobywania wiedzy o tej chorobie, robieniu tryliona badań, stosowania specjalnych przeciwzapalnych diet, suplementów, wizyt u różnych okulistów, lekarzy medycyny chińskiej, holistycznej, energoterapeutów, uzdrowicieli i innych specjalistów.
Wszystko to zbiegło się z chorobą Alzhaimera mojej mamy. Moje życie stało się nie do zniesienia. Trudno opisać awantury i słowną agresję, której stałam się celem.
Ataki choroby oka mijały a później niespodziewanie wracały, zawsze na wiele miesięcy. Zaprzestanie terapii sterydami wydawało mi się nieosiągalne. Mimo to ciągle szukałam i testowałam nowe i różnorodne możliwości. Dieta Dobrych Produktów, Posty dr Dąbrowskiej – myślałam, że coś musi pomóc, szukałam jaki mogę mieć jeszcze wpływ na to co się ze mną dzieje.
Pewnego dnia okulistka powiedziała mi żebym uważała na niskie temperatury otoczenia. Nic nowego, jednak wypowiedziała to zdanie podczas wyjątkowo upalnego lata. Te słowa nie dawały mi spokoju, wydawały mi się absurdalne. Przyszła refleksja - skoro nie mogę narażać się na nie chłód to może terapia ciepłem? Zaczęłam ogrzewać oko żelowymi ogrzewaczami do rąk. Zauważyłam, że ból jest mniejszy. Zaczęłam tak robić prawie cały czas i po raz pierwszy nawrót choroby trwał zaledwie 18 dni zamiast kilka miesięcy. Zaledwie 18 dni!
To był wielki sukces! (i jaki tani w porównaniu do wszystkiego co robiłam wcześniej).
To doświadczenie nauczyło mnie, że zawsze trzeba szukać rozwiązania i stać się specjalistą w dziedzinie swojego zdrowia. Nasze ciało nie może być jak samochód oddawany do mechanika, gdzie nic nas nie interesuje, mechanik (lekarz) naprawi. Uważam, że trzeba być aktywnym pacjentem, słuchać lekarzy, jednak głownie słuchać własnego ciała i szukać, szukać, szukać różnych możliwości. Może dziwnych, niekonwencjonalnych – może eksperymentować. Nikt nie jest tak związany z naszym ciałem jak my, żaden lekarz ani specjalista. I najważniejsze – nigdy się nie poddawać!
Myślę również, że do mojej choroby przyczynił się potężny stres doświadczany w domu (według biologii totalnej, choroba lewego oka symbolizuje problem emocjonalne z bliską osobą najczęściej matką! Wow, skąd oni to wiedzą?). Mama nadal choruje, ale nie jest już agresywna. Jest łatwiej.
Dzisiaj nadal miewam sporadyczne, krótkie ataki, ale umiem sobie z nimi radzić. Uważam, że poczucie sprawstwa jest rzeczą fundamentalną. Staram się żyć bardzo aktywnie, dobrze wykorzystywać czas i wierzę, że najlepsze dopiero przede mną, a wszystkie doświadczenia w naszym życiu sprawiają, iż bardziej doceniamy zapach lasu, wierzchołek góry, na który weszłyśmy i merdający ogon psa na powitanie. A wracając do rady, którą usłyszałam – każdy jest kreatorem swojego życia i dzisiaj wiem, że trzeba aktywnie żyć i czerpać jak najwięcej z każdego dnia!
Patrycja Drozd - psycholog, lektor języka angielskiego



Komentarze